w Trybunale Koronnym
Adam Makowicz, legenda jazzu, mistrz improwizacji, wybitny pianista wystąpi na 15. edycji Europejskiego Festiwalu Smaku. Na występach w Stanach Zjednoczonych Artysta dzielił scenę z największymi i najwspanialszymi muzykami, między innymi z Benny Goodmanem, Herbie Hancockiem, Earl Hinesem, Freddie Hubbardem, Sarah Vaughan, Teddy Wilsonem, George Shearingiem, George Mrazem, Al Fosterem, Jack DeJohnette, Charlie Hadenem.
Po 1989 mógł wreszcie odwiedzić Polskę, wielokrotnie występując z takimi orkiestrami i zespołami kameralnymi jak: National Symphony of Washington, London Royal Philharmonic Orchestra, Orkiestra Filharmonii Narodowej, Orkiestra Kameralna Polskiego Radia „Amadeus”, Polska Filharmonia Kameralna, Toruńska Orkiestra Symfoniczna, Chester String Quartet, Amici String Quartet, Kwartet „Wilanów” i wiele innych.
Mistrz jest w życiowej formie. Na koncercie zagra utwory z najnowszej płyty: Adam Makowicz „Blue Sapphires” LP Edycja limitowana, AC Records 028 (2023), nagranej metodą prosto na taśmę masteringową z pominięciem „wielośladu”. Artysta zagrał na jednym z trzech istniejących fortepianów Szwedzkiej firmy Grand Malmsjo „Banana”. Jest to jedyna konstrukcja, w której struny nie krzyżują się. Fortepian strojony w stroju 432Hz. Masteringu oraz nacięcia lakierów dokonano w ABBEY ROAD STUDIOS w Londynie. Inżynierem był Alex Wharton (The Beatles, Paul mcCarthney, Marvin Gaye, Rolling Stones).
To będzie muzyczna uczta. Po koncercie będzie można nabyć płytę, z autografem będzie ozdobą kolekcji.
Ptaszyn o Adasiu Makowiczu
Adaś Makowicz, nasz mistrz klawiatury, kończy dziś 83 lata. Pierwszy wśród nas doktor honoris causa jazzu. Absolutny wirtuoz samotnego mierzenia się z fortepianem. Ale nie tylko. Ma “na sumieniu” wiele nagrań i koncertów z wielkimi orkiestrami symfonicznymi, z którymi opracował m. in. repertuar Georga Gershwina, Cole Portera i Irvinga Berlina. Trochę się zapomina i nie docenia Jego gry w klasycznych zespołach, przede wszystkim z Michasiem Urbaniakiem, z którym pokazał, że nie jest tylko solistą, lecz i znakomitym członkiem sekcji.
Jednak od samego początku jego domeną była technika. Ale nie dla samej sprawności. Adam zaprzągł ją do swojej wizji jazzu. Jakiś gdzieś mam niedosyt, że był już na emigracji, kiedy ja zorganizowałem smyczkową Grand Standard Orchestrę i nie było możliwości nagrania Go z nią. Jakoś w ogóle mamy do siebie pecha. Ostatnio na Enter Enei. Ja dotarłem w chwili, w której On kończył, potem padłem, a Adaś poszedł jeszcze na jam. No dość, że się nie spotkaliśmy. No, ale ja już ledwo przędę, a On ciągle w formie. I Adam to sława światowa, choć…
Było to jeszcze w ubiegłym wieku. Z jakichś tam powodów udał się Adam bodaj do Tomka Stańki. Adaś, ranny ptaszek, Tomek raczej nie. Chałupa pod nadzorem ciecia, który dostępu do swych lokatorów bronił. Nie mogło obejść się bez anonsu. Zatrzymał więc gospodarz domu, jak to się wtedy mówiło, Adama na korytarzu, a sam gromkim głosem zapowiedział wizytę wybitnego pianisty: “Panie! Jakiś Pan do Pana! MAKOWIEC się nazywa!”. I tu spuśćmy zasłonę milczenia nad jazzową sławą.
Adamie, jeszcze tylu lat, ile klawiszy w fortepianie.
(Za oficjalną strona Jana Ptaszyna Wróblewskiego na FB, informującą o koncertach i wydarzeniach zawodowych)